Moc Kobiety

08.03-02.04. 2018. Bielsko-Biała

Jest to wystawa poświęcona tematyce kobiet oraz naszego miejsca w porządku kosmicznym Wszechświata.

Na wystawie można zobaczyć prace z ostatnich lat twórczości, która zbiega się z doświadczaniem i zgłębianiem swojej kobiecości i odkrywaniem swojej mocy poprzez uczestniczenie i organizowanie Kobiecych Kręgów, przywracających moc siostrzeństwa. Moc kobiet współpracujących i wspierających się wzajemnie.

Do zarania dziejów, moc kobietom nadaje Księżyc. To światło nocy. Odbicie światła Słońca- energii męskiej. Oświetla Ziemie podczas swojej pełni nadając nam moc płodności, wzrostu i obfitości.  Z kolei Księżyc w nowiu zabiera nas w mrok, by doświadczyć największego misterium, jakim jest Śmierć i Odrodzenie. To właśnie fenomen cykliczności Księżyca łączy ten symbol z kobiecością, menstruacją, płodnością i życiodajnością i wodą.  Księżyc oddziałuje na wodę, reguluje jej przypływami i odpływami tak jak i naszymi cyklami, jeśli tylko udaje nam się zsynchronizować z naszym satelitą.

Najmocniejszym wydarzeniem ostatniego czasu było doświadczenie ceremonii Ayahuaski. Jest to rytualny roślinny napój sporządzany przez szamanów Ameryki Południowej, w celach leczniczych i wizyjnych. Kiedy podczas ceremonii spojrzałam na swój obraz „Universum”, zostało mi objawione szersze rozumienie tego, kim jestem i czym jest mój dar.

Universum, 40cm, akryl na płótnie, 2017

Niejednokrotnie motywy mojego działania nie do końca były mi znane, gdyż płynęły z wewnętrznej potrzeby tworzenia, która sprawiała mi przede wszystkim ogromną radość. Bowiem akt twórczy jak i każdy rodzaj kreatywności jest niczym innym jak apoteozą życia. Całkowicie zgadzam się ze słowami terapeutki i uzdrowicielki w tradycji szamańskiej Sandry Ingerman: ” Repressing your creativity is making you sick. When you do it you lose your passion for life.”

W wielu epokach talent twórczy uznawany był za dar od Boga, a wena, utożsamiana była z boskim natchnieniem i wyobrażana pod postacią bogiń czy aniołów. Zwłaszcza w Renesansie i Romantyzmie artysta widziany był na równi z Bogiem, gdyż posiadał talent do tworzenia, talent kreacji wszelkiego rodzaju form i światów; widocznych tym bardziej, kiedy sztuka przestała jedynie odtwarzać rzeczywistość, a stała się studium własnej psyche, zapisem wyobraźni, wizji a nawet marzeń sennych.  Ów talent czyni człowieka artystą i odróżnia go od zwykłego rzemieślnika, który przy dobrze opanowanym warsztacie odtwarza jedynie rzeczywistość widzialną. 

Spoglądając na swój obraz podczas zmienionej Ayahuaską świadomości stała się dla mnie jasnym wizja Alexa Greya z obrazu pt.: „The Painter.”

Alex Grey, The painter

Ja również poczułam obecność stojącego za moimi plecami rodu. Oraz płynącego od nich daru, jakim jest specyficzny rodzaj ciekawości poznawania samego siebie i otaczającego mnie świata. Odnajdywania połączeń, synchronizowania się z naturą, cyklami księżyca oraz ziołolecznictwem. Tym właśnie jest dar rodu mojej mamy góralki pochodzący z gór Beskidu Żywieckiego. Jednakże liany tej rośliny, często nazywanej też „pnączem dusz” poprowadziły mnie swoimi splątanymi meandrami aż do rodu kolumbijskiego szamana odprawiającego ceremonię, w której uczestniczyłam. To ten sam dar, dar tradycji, dar płynący z przyrody, z natury, z roślin. Dzięki temu zrozumiałam skąd bierze się moje zainteresowanie ezoteryka oraz najstarszymi wierzeniami zwanymi szamanizmem. To pragnienie powrotu do korzeni, do źródła stworzenia i do źródła boskiego pierwiastka w nas samych.

„Poznaj samego siebie” to napis u wejścia wyroczni delfickiej. Owa ścieżka jest ścieżką samopoznania, głębszego zrozumienia własnej egzystencji w połączeniu z otaczającym nas Wszechświatem.

Poprzez moje oczy przeniknęłam przez swój obraz. „Universum”, przedstawiający świętą geometrię, sieć spinającą wszechświat, a w istocie będącym portalem łączącym nas ze sklepieniem niebieskim i przestworzami kosmosu.

Zrozumiałam, że moje obrazy nie są jedynie próżnym odtworzeniem symboli świętej geometrii. Owe Kwiaty życia, merkaby, hybercuby, to autentyczna sieć połączeń. A przedstawienie ich w formie malarskiej jest niczym innym jak bramą do tych wymiarów, które mieszczą się poza naszą dzienną percepcją. To portale i pomosty.

Światy Ayahuaski w piękny sposób uwiecznia w swoich obrazach artysta i szaman Pablo Amaringo.

I tak jak szaman łączy nas ze światem duchowym, jest pomostem pomiędzy sacrum i profanum, tak te prace są pomostami pomiędzy tym, co widzialnie i tym, co astralne.

Visionary Art Pablo Amaringo Transpersonalspirit

Kilka lat temu, podczas wypadku, w którym na dłuższą chwilę straciłam oddech, zrozumiałam, że jestem bliska śmierci, że moje życie w obecnej jego formie jest krótkotrwałe i tymczasowe. Mając wówczas 33 lata przeraziła mnie ta wizja, gdyż infantylna myśl o nieśmiertelności popychała mnie do aroganckiej postawy pantokratora żyjącego ponad normami rządzącymi tym światem.

To wydarzenie spowodowało paniczny lęk przed śmiercią i wręcz obsesyjną chęć zbadania tego zagadnienia. Czym jest śmierć, skąd przyszliśmy i tym ważniejsze-dokąd idziemy? Najwięcej materiału do badań tego tematu dostarczyła mi tradycja buddyzmu tybetańskiego oraz Bon. Ale studiowałam również materiały psychiatry Stefana Groffa czy lekarki  Elisabeth Kübler–Ross.

Według wielu podań naukowych podczas śmierci (jak również podczas narodzin i śnienia) następuje wyrzut substancji zwanej DMT do mózgu. To właśnie ta substancja jest składową Ayahuaski, która pokazuje nam świat psychodelicznych wizji. „Tybetańska Księga Umarłych” daje nam rozbudowany i bardzo szczegółowy opis procesu umierania, oraz przebywania w świecie bardo – świecie pomiędzy wcieleniami. Są to opisy tuneli, wirów i mandali, które produkuje nasza świadomość.

Tego samego rodzaju wizji doświadczam w podróżach psychodelicznych i transowych.  Dzięki czemu mój lęk przed śmiercią łagodnieje, gdyż tak naprawdę jest to lęk przed nieznanym. Zostaje on oswajany poprzez stwarzanie sobie możliwości przejścia świadomości/duszy do innej formy egzystencji przez własnoręcznie namalowany portal, biorący się właśnie z owych doświadczeń podróży transcendentalnych.

I tak obraz „ Brama Transformacji” to właśnie brama śmierci. Oko, które wpatruje się w widza to nie oko osądzającego nas Boga, ale oko nas samych stawiających się w sytuacji „sądu ostatecznego” rozliczających się z popełnionych uczynków. Uważam, że to my sami kreujemy świadomością swój własny proces i życie pozagrobowe.

Obok obrazów-portali do innych wymiarów, na wystawie można zobaczyć obrazy realistyczne przedstawiające kobiety. To im poświęcony jest tytuł wystawy jak i dzień wernisażu (8marzec). Doświadczając życia w kobiecej inkarnacji, doznałam wielu aberracji postrzegania tego, kim jestem i czym jest prawdziwa kobiecość. Życie kobiet przez setki lat było objęte restrykcyjnymi prawami. Wyłączone z budowania społeczeństwa, opinii publicznej i ustroju; ubezwłasnowolniane, traktowane jak towar wprowadzają ogromy ciężar i ból, który nosimy jak piętno w odmętach naszej psychiki. Czasy równouprawnienia i walki sięgają zaledwie nieco ponad stu lat i nadal nie mają zasięgu obejmującego wszystkie kontynenty.

Carl Gustaw Jung, psychiatra i psycholog, prekursor wiedzy o archetypach, zauważył, że niektóre informacje płyną ze wspólnego zbiornika doświadczeń nazwanego nadświadomością. Rupert Sehldrake, biolog, posunął się dalej nazywając to zjawisko polem morfogenetycznym, zbiornikiem wszech informacji. Starożytne pisma hinduskie nazywają to Akaszą.

Nic, zatem dziwnego, że bez względu na nasze wychowanie, czy rodziny, z których pochodzimy, ogromna ilość kobiet czuje uświadomioną (bądź nie) nienawiść wobec mężczyzn. Zaślepione nienawiścią i buntem kobiety odcinają się od swojej prawdziwej natury- łagodności, pasywności, kreatywności. Przejawiają agresywne postawy, negując również swoją własną biologię, gdzie nawet menstruacja staje się czymś niepożądanym czy wstydliwym. Mass media już od wielu lat sprowadzają kobiety do obiektu pożądania mężczyzn, kultywując piękno i wieczną młodość, wywierając społeczna presję. Represje zmieniły swój obszar nie mniej jednak nieustannie nas dotykają i warunkują.

Latem ubiegłego roku postanowiłam leczyć swoje poczucie kobiecości tworząc „Kobiece Kręgi”, przywracające moc siostrzeństwa. Spotykając się z kobietami w różnym wieku, na różnych etapach ich życia Na kręgach spotykają się kobiety w różnym wieku i z odmiennym bagażem doświadczeń, niemniej jednak, pewne sytuacje i problemy pojawiają się w życiu każdej z nas. Wysłuchując osobistych historii, możemy nawzajem nauczyć się jak lepiej radzić sobie w życiu, jak odpuszczać, jak akceptować, jak kochać, jak zwyciężać.

Na spotkaniach podejmujemy tak trudne tematy jak: seksualność, kobiecość, przemoc, relację z rodzicami, relację do pieniędzy i obfitości. Dzięki bezpiecznej atmosferze kręgu, braku oceny i krytyki, możemy się wzajemnie otwierać i uzdrawiać.

Dlatego główny obraz na tej wystawie jest właśnie zatytułowany „Krąg Kobiet”, widać na nim kobiety zebrane wokół ogniska otoczone siecią łączącą wszechistnienie z obecnym ponad nimi okiem symbolizującym Boga. Na obrazie pod powłoką mieniących się turkusów i zieleni przebijają czerwone pręgi. Gdyż obraz na początku jego powstania został biczowany pejczem zanurzonym w czerwonej farbie. Było to moje odreagowanie krzywd inkwizycji skierowanych głównie do mądrych kobiet- wiedźm (wiedźma- kobieta wiedząca). Krąg połączonych ze sobą kobiet leczy doświadczenia przeszłości reinkarnacyjnych, karmicznych czy rodowych.

Z kolei na obrazie „Księżycowe Trinity” widać trzy tańczące kobiety celebrujące czas pełni. To czas zbioru ziół, stąd też na pierwszym pralnie widzimy pokrzywę.

To czas świętowania, czas radosnego bycia razem w swojej pełni, w radosnej ekspresji tańca i muzyki.

Kto nie miał jeszcze okazji, serdecznie zapraszam do zapoznania się z moją twórczością, zarówno tą artystyczną jak i duchową.

Wystawa potrwa do 2 kwietnia 2018.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *