O Śmierci

W hołdzie mojej babci Czesławie Ołdak.

Kilka dni temu musiałam się skonfrontować ze śmiercią babci, nestorki rodu Ołdaków. Przeżywszy niemal wiek utrzymywała całą rodzinę razem, poprzez swoje zainteresowanie, kontakt oraz modlitwy za nas wszystkich. Nawet jej pogrzeb nas połączył. Niektórych z przybyłych osób nie widziałam nawet 18 lat. To wydarzenie odrodziło nie tylko owe znajomości, ale także dało mi wiele do myślenia na temat samej istoty starzenia się umierania i samej śmierci, którymi chciałabym się podzielić w niniejszym poście.

Starzenie się i śmierć to procesy, których jako ludzkość boimy się najbardziej. Psychiatrzy, psychologowie i terapeuci twierdzą, iż lęk przed śmiercią leży u podstawy wszystkich lęków. Starzenie się to czas, kiedy nasze ciało podlega procesowi degradacji, obniża się nasza odporność, tracimy siły, zaczynamy inaczej reagować na warunki zewnętrzne, nasilają się emocje związane z obawą, lękiem, chorobami, utratą mobilności, bezpieczeństwa i samowystarczalności. Obserwujemy nowe zmarszczki na twarzy, siwe włosy, zmianę naszej wagi, sposobu poruszania się, zmiany głosu. Następuje zmiana masy mięśniowej oraz spadek przemiany materii. Przekształca się budowa naszej skóry, zmienia się funkcjonowanie organów wewnętrznych, zanika możliwość rozmnażania, wydłuża się czas reakcji na bodźce zewnętrzne, zanika pamięć, słabną nasze zmysły, aż wreszcie niektóre organy przestają funkcjonować i ustają całkowicie, wskutek czego następuje śmierć w procesie naturalnym (nie w wyniku choroby czy wypadku). Jako ciekawostkę dodam, że proces starzenia się nie dotyczy wszystkich organizmów wielokomórkowych. Są takie gatunki, które ani się nie starzeją, ani nie tracą możliwości rozrodczych, np. stułbia, homar, karmazyn ostrooki, żółw malowany czy sosna długowieczna.

Czasami tak jesteśmy przejęci procesem starzenia się, że zapominamy, iż starzejemy się tak, jak żyjemy. Osoba aktywna, otwarta, dająca innym sporo od siebie, lubiąca nieustannie pogłębiać swoją wiedzę na starość też taka będzie. A ktoś, kto całe życie był skryty, skąpy, agresywny, wiecznie niezadowolony, będzie miał ponurą starość. Każdego dnia pracujemy na to, co będzie nam dane jutro.

Moja babcia swoim życiem i swoją postawą pokazała mi siłę swojego charakteru, wartość prostoty życia i ogromną pokorę. Być może dzięki temu zachowała także świadomość i poczytalność, aż do samego końca. Uczyła mnie także, by nie bać się śmierci. 4 lata temu przewróciła się i złamała nogę w biodrze, od tego czasu już nie chodziła. Niedługo po wypadku, przyjechałam do niej na tydzień. Dzięki temu miałyśmy czas by porozmawiać, by wysłuchując jej historii życia. Opowiadała mi wtedy o swoim dzieciństwie, o wojnie, o porodach, o swoim małżeństwie. Czasami śpiewała mi przedwojenne piosenki. Ja natomiast opowiadałam jej o swoich podróżach i artystycznych projektach.

Najbardziej poruszające dla mnie z tego czasu było jej podejście do tematu śmierci. Jej mama umarła kiedy ona sama miała kilka lat, mówiła, że żyje i za siebie i za nią. Nie bała się śmierci, czekała na nią, z każdym rokiem coraz bardziej. Ostatnie lata kiedy była przykuta do łóżka i na łasce innych osób, przechodziła bodaj największa lekcję swojego życia, lekcję pokory. Zawsze samodzielna, pracowita, samowystarczalna. Po śmierci dziadka w cięższych pracach pomagała jej ciocia i wujek, ale poza tym radziła sobie doskonale. Dlatego ten ostatni okres jej życia był bardzo trudny, bała się pozostać choć przez chwilę sama i potrzebowała stałej opieki. Ostatni raz rozmawiałam z nią przez telefon dwa tygodnie przed jej śmiercią. Łamanym głosem powiedziała mi, że już się pewnie nie zobaczymy. Miała rację. W nocy tuż przed jej śmiercią, kiedy leżałam już w łóżku miałam wizję, że odwiedziłam babcie, ubrana w strój szamański, zaczęłam oczyszczać ją piórami, okadzać szałwią, szeptać modlitwy. Kiedy następnego dnia dowiedziałam się, że nie żyje nie byłam zdziwiona. Czułam spokój, dopiero na pogrzebie, kiedy zobaczyłam ją w trumnie puściły mi emocje.

Odprawiłam rytuał phoła, przenoszący świadomość zmarłego. Jest to znana technika w buddyzmie tybetańskim, która może być przeprowadzona przez każdego niezależnie od religii czy stopnia wtajemniczenia. Polega on na tym, iż przywołuje się uosobioną postać boską, w tym przypadku był to Jezus, z którego zawsze kochającego serca biły promienie światła. Następnie wyobraziłam sobie babcię, której ciało skąpane było w tych promieniach, oczyszczając je i rozpuszczając, by ostatecznie stopiła się Jego duchową obecnością. Tą praktykę najlepiej wykonuje się w miejscu śmierci (można też przywołać w myślach to miejsce, i powtarzać rytuał najlepiej w dniu i o tej samej porze kiedy odszedł zmarły, przez kolejne 49 dni).

To wydarzenie zmusiło mnie bym jeszcze głębiej rozważyła temat śmierci. Jak rozumiem to zagadnienie?

Śmierć uznaje się wtedy gdy zanikają funkcje życiowe i nie ma żadnych oznak życia. Po krótkim czasie ciała zmarłych organizmów wchodzą w proces gnicia i rozpadu. Jednak samo pojęcie śmierci rozmywa się w ujęciu duchowym, a także w odniesieniu do tych organizmów, które mają zdolność regeneracji i odtworzenia całego organizmu nawet z jednej komórki (np. rośliny, bakterie). Dawniej za moment śmierci człowieka przyjęło się uznawać ostatni oddech czy ostatnie uderzenie serca. Wraz ze wzrostem techniki i medycyny śmierć człowieka uznaje się kiedy umiera cały mózg. Jednak procesy umysłowe oraz komórki mózgu nie umierają jednocześnie. Natomiast elementy duchowe- duch, dusza, świadomość uznaje się za wiecznie. Stąd sam moment śmierci nieustannie pozostaje w strefie tajemnicy i wielkiego misterium, gdzie śmierć jest zwierciadłem, w którym odbija się całe znaczenie naszej egzystencji.

W wielu religijnych tradycjach pozostawia się ciało przez 3 doby by domknęły się wszystkie procesy śmierci. W Buddyzmie w tym czasie nie dotyka się nawet ciała, by nie przeszkadzać procesowi odłączenia i przeniesienia się świadomości. W „Tybetańskiej księdze umarłych” oraz „Tybetańskiej Księdze Życia i Umierania” możemy odnaleźć szczegółowy opis tego procesu, który przebiega zarówno zewnętrznie jaki i wewnętrznie. Zewnętrznie możemy obserwować rozpad 4 żywiołów. Najpierw umierający traci kontakt z elementem Ziemi, wtedy to ciało zaczyna tracić siły, a umierający między innymi traci nad nim kontrolę, kolejnym żywiołem, który opuszcza umierającego to żywioł Wody, który powoduje utratę kontroli nad płynami ustrojowymi i poczucie suchości w gardle, następny jest żywioł Ognia, który rozpuszczając się zabiera ciepło i zdolności zmysłowe, ostatnie odchodzi Powietrze, a wraz z nim traci się kontakt z otoczeniem. Po rozpadzie zewnętrznym następuje rozpad wewnętrzny, rozpuszczają się stany myślowe i emocjonalne. Następuje także odwrócenie procesu poczęcia, gdzie męska, biała esencja ojca łączy się w sercu z czerwoną esencją matki, po czym świadomość wchodzi w najgłębszy proces umysłowy- świadomość czystego światła śmierci. Jest to moment oświecenia połączenia z Bogiem lub następuję wciągnięcie w strefę bardo ponownego wcielenia.

Z perspektywy wielu duchowych nauk, zarówno Życie, jak i Śmierć są tylko w umyśle, nigdzie indziej. To właśnie umysł jest podstawą do wszelkich doświadczeń, twórcą szczęścia i cierpienia. Wszelkie praktyki i nauki duchowe zmierzają ostatecznie do tego, by poznać naturę umysłu, która uwalnia nas od strachu przed śmiercią i pomaga urzeczywistnić prawdę Życia. Najistotniejszą z nich jest utrzymywanie umysłu w stanie absolutnego spokoju, zwłaszcza w momencie umierania.

Kiedy 5 lat temu sama miałam bliskie spotkanie ze śmiercią, gdzie w wyniku upadku i uderzenia klatką piersiową o posadzkę zatrzymał mi się oddech, to właśnie totalne odprężenie i uspokojenie myśli, wyciszenie się i wewnętrzny pokój doprowadziło ostatecznie od rozprężenia mięśni i aparat oddechowy ruszył na nowo. Mój ojciec ma w zwyczaju powtarzać sentencję: „ Tylko spokój może Cię uratować”. Tak też się stało, wierzę że to właśnie spokój mnie wtedy uratował…

Na koniec pozostawiam swoim czytelnikom kilka pytań na, które warto sobie odpowiedzieć: Co czujesz kiedy zauważasz że Twoje ciało się starzeje? Co czujesz kiedy widzisz jak starzeją się i odchodzą Twoi bliscy? Jaki jest twój stosunek do umierania? Jaki jest twój stosunek do śmierci? Jak oswajasz się ze śmiercią? Jaka jest twoja wizja życia pozagrobowego?

Dziękuje Ci babciu za dar Życia, za twoja modrość, postawę życiową i wszystko czego się od Ciebie nauczyłam. Spoczywaj w pokoju i połączeniu z Bogiem w wieczności i ciągłości wszelkiego istnienia.